Bombowa wycieczka i bohaterowie ostatniej akcji.
Chodniki kopalni uranu w Kowarach są surowe i zimne. W powietrzu aż gęstym od tajemnic słuchaliśmy z zaciekawieniem słów przewodnika, wyobrażając sobie radzieckich żołnierzy pilnujących rogatek miasta i nieustannie kontrolujących przemieszczanie się uranowego urobku, który w całości wywożony był do ZSRR, by tam po przerobieniu służyć do eksperymentów i zasilać elektrownie jądrowe. Makieta bomby atomowej w skali 1:1 umieszczona na końcu trasy turystycznej dopełniła nam obrazu całości, przyprawiając o gęsią skórkę. W trakcie przemieszczania się korytarzami kopalni odpowiadaliśmy na pytania przewodnika, otrzymując w zamian wskazówki, które na końcu doprowadziły nas do skarbu. Tyle relacji z podziemi. W lekkiej zadumie nad potęgą atomu pojechaliśmy do Sobótki, gdzie z przełęczy Tąpadła ruszyliśmy na Ślężę. Ślęża często nazywana jest polskim Olimpem – siedzibą bogów. Starożytne kamienne rzeźby, wały i kręgi kultowe wprowadzały nas w magiczny nastrój a zapadający zmrok potęgował tą magię. Zapytacie pewnie gdzie ci bohaterowie ostatniej akcji? Już piszę, są wśród nas to Ania Kamińska, Norbert Górny i Hubert Skorupiński, którzy w obliczu niedyspozycji kolegi wykazali się empatią, współczuciem i pomocą, wymagającą poświęcenia swojego komfortu na rzecz osoby potrzebującej. Dlatego wycieczki są tak wyjątkowe, mało tu miejsca na udawanie i strojenie się w piórka. Stając najczęściej nagle w różnych niecodziennych sytuacjach, pokazujemy siebie prawdziwych i oni pokazali się jako bardzo wartościowi młodzi ludzie. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o reszcie grupy, która również stanęła na wysokości zadania. Za nami fascynująca, pouczająca i jedyna w swoim rodzaju przygoda, kolejna, z której wróciliśmy lepsi.
Z.S.